TRANSKRYPCJA DŹWIĘKU |
TRANSKRYPCJA OBRAZU |
Spokojna muzyka w tle. |
Logotyp Audika oraz napis „Historie naszych pacjentów. Mirosława Sarna – Olimpijka i Mistrzyni Europy”. |
MS: Nazywam się Mirosława Sarna. Urodziłam się w 1942 roku. Jestem byłą reprezentantką Polski w lekkiej atletyce, olimpijką. Sportem interesowałam się od najmłodszych lat. Wśród rówieśników absolutnie wyróżniałam się cechami motorycznymi. Skocznością, szybkością, siłą. W szkole podstawowej na SKS-ie byłam jedną z najlepszych lekkoatletek. |
Mirosława Sarna siedzi na pomalowanej na zielono ławce w parku, znajduje się przodem do kamery. Bohaterka ma białe włosy sięgające ramion i ściętą równo grzywkę. Jest ubrana w jasnobeżową marynarkę, białą koszulę z kwiatowym wzorem, jasne spodnie, białe buty sportowe oraz podłużne, eleganckie okulary przeciwsłoneczne. Opowiada o sobie i przegląda album z czarno-białymi zdjęciami, z których część pojawia się w formie przerywników. |
MS: Dwa razy w tygodniu chodzę na pływalnię. Pływanie kiedyś było moją zmorą, a teraz jest czymś, co polubiłam. Więc... dwa razy w tygodniu pływalnia, w drodze na trening siłownia zewnętrzna. Szczególnie, jak jest taka pora, jak teraz – bo muszę utrzymywać formę, będąc trenerem. |
Bohaterka uśmiecha się, opowiadając o swoim życiu. Wciąż siedzi na ławce i co jakiś czas przegląda album ze zdjęciami. W parku jest cicho, spokojnie. Świeci słońce, dookoła widać zieleń – panuje piękna, wiosenna pogoda. |
MS: Najważniejszym moim sukcesem, z którego jestem dumna i wspominam z rozrzewnieniem do tej pory, był start na Olimpiadzie. Były również starty, które bardzo zapisały się w mojej pamięci. To było Mistrzostwo Europy w rok później po Olimpiadzie w Meksyku, gdzie wygrałam z Mistrzynią Olimpijską. |
Mirosława Sarna ożywia się, gdy mówi o swoich sukcesach. Co jakiś czas ujęcia z parku są przerywane planszami pełnymi czarno-białych zdjęć, na których widać sportowców, stadion i tłumy na widowni. Na jednym ze zdjęć widać samą bohaterkę reportażu podczas wykonywania skoku w dal. |
MS: Więc dla mnie to był niesamowity sukces. Stanęłam na najwyższym podium. Usłyszałam „Mazurka Dąbrowskiego”, który zawsze jest pełen wzruszeń – chyba nie tylko dla tych, co stoją na podium. |
Pojawia się plansza z czarno-białym zdjęciem, na którym znajduje się podium olimpijskie oraz zwycięzcy – w tym również Mirosława Sarna. |
Podniosła muzyka w tle. |
Bohaterka wstaje z zielonej, parkowej ławki i przechadza się po alejkach. Ujęcia są nakręcone w zwolnionym tempie. W tle widać drzewa, trawniki, klomby kwiatów oraz Pomnik Henryka Sienkiewicza z dużym, metalowym napisem „Quo vadis” na postumencie. Otoczenie wkrótce zmienia się z parku na ulice miejskie z elegancką, zabytkową zabudową. |
MS: Pierwsze problemy ze słuchem zaczęły się dosyć dawno. Myślę, że to było nawet kilkanaście lat temu, ale ten niedosłuch... on mi nie doskwierał. Ja tylko wtedy starałam się siadać gdzieś w pierwszych rzędach, jak byłam w teatrze czy na jakimś spektaklu albo na radzie pedagogicznej. |
Mirosława Sarna idzie chodnikiem wzdłuż beżowej ściany budynku z ozdobną elewacją. Mija kolejne witryny sklepów i lokali usługowych. Ulicami przejeżdżają pojedyncze samochody, a słońce mocno świeci. |
MS: No, ale zaczęło to być coraz bardziej dokuczliwe. Zauważyły to również moje córki w kontaktach takich... że tak powiem, domowych. |
Bohaterka dociera do dużej witryny kawiarni. Szyby pokrywają zdjęcia ciast, tortów i wiśni. Tuż obok znajdują się też stoliki kawiarniane dla gości. |
Energiczna muzyka w tle. |
Pojawia się przerywnik, na którym widać butelkowozielony szyld z mosiężnym, jakby odręcznym napisem „Kawiarnia”. |
MS: Rozwiązanie problemu znalazłam w salonie Audika, gdzie spotkałam się z bardzo profesjonalną i sympatyczną obsługą przez specjalistów. Najpierw zdiagnozowano mój ubytek słuchu, postawiono odpowiednią diagnozę. Potem wspólnie, że tak powiem, żeśmy wybierali rodzaj aparatu, który byłby najbardziej korzystny. |
Widać, jak bohaterka odbiera kawę i ciasto przy ladzie w przytulnym, eleganckim lokalu. Światło jest przytłumione, okna bardzo duże, a kolorystyka utrzymana w odcieniach beżu i ciepłej bieli. W środku znajduje się jeszcze kilka innych osób, które czekają w kolejce. Mirosława Sarna wychodzi na dwór, by usiąść na świeżym powietrzu. |
MS: No, mnie najbardziej pasuje aparat wewnątrzuszny. Dlatego, że jest on niewielki, mały i dzięki niemu mogę normalnie czerpać z życia wszystko, co się da. |
Bohaterka opowiada o swoich doświadczeniach, siedząc wygodnie przy okrągłym stoliku kawiarnianym. Towarzyszy jej ubrana na czarno kobieta z jasnymi, delikatnie kręconymi włosami i okularami przeciwsłonecznymi typu pilotki w złotych oprawkach. Kobiety rozmawiają i śmieją się przy kawie. |
Spokojna muzyka w tle. |
Zbliżenie ukazuje jasnoszarą, kamienną rzeźbę dyrygenta. Za nią znajduje się przeszklona ściana, a także główne wejście do budynku opatrzone stalowoszarym szyldem „Międzynarodowe Centrum Kultury Filharmonia Świętokrzyska”. Mirosława Sarna otwiera ciężkie, szklane drzwi i wchodzi nimi do środka. |
MS: U mnie muzyka zawsze była w domu, bo jak dzieci chodziły do szkoły muzycznej, musiały ćwiczyć w domu. Więc tej muzyki było pełno. Ale była muzyka również z okazji różnych spotkań okazjonalnych. Na Boże Narodzenie kolędy, granie, śpiewanie... także cały czas była muzyka. |
Bohaterka idzie długim korytarzem do kasy biletowej. Wnętrze filharmonii jest bardzo nowoczesne. Dużo w nim szarości, szkła i metalowych elementów. Przy białym suficie widać co kilka metrów tabliczkę ze strzałką i napisem „Kasa”. Mirosława Sarna podchodzi do lady, otrzymuje bilet oraz informator koncertowy na maj i czerwiec 2022. W kolejnym ujęciu jest już na dworze przed głównym wejściem, gdzie przygląda się wielkiej, kamiennej rzeźbie muzyka grającego na trąbce. |
MS: Jak córki opuściły, że tak powiem, rodzinne pielesza, to ja znalazłam muzykę w filharmonii, do której chętnie chodzę na różne spektakle. Nie tylko na muzykę symfoniczną, ale na różne. Swojego czasu byłam zakochana w transmisjach z Metropolitan Opery. |
Bohaterka rozgląda się po wnętrzu budynku filharmonii. Światło jest przytłumione, ściany i sufity jednolicie białe, a większość przestrzeni zajmują potężne drzewa doniczkowe, zwisające bluszcze i egzotyczne krzewy. Kolejne ujęcia pokazują inne pomieszczenia, w których zieleni jest równie dużo, ale pojawiają się też drewniane, proste sztalugi z wystawionymi obrazami. |
MS: Aż się sama zdziwiłam, że taka miłość u mnie wyszła do tego. I teraz mi tak jest smutno, bo już nie ma tego. Chodzę do filharmonii, do Kieleckiego Centrum Kultury, gdzie tutaj mamy w Kielcach super repertuar. Naprawdę, jest mnóstwo różnych wydarzeń kulturalnych, z którymi możemy się spotkać. |
Mirosława Sarna opowiada o muzyce i przechadza się po kolejnych pomieszczeniach. Widać nowoczesne elementy architektoniczne, białe sufity pokryte wypukłymi wzorami fal lub trójkątów, a także ogromny żyrandol w kształcie sześcianu zbudowany z metalowych, wypolerowanych rurek i gęsto rozmieszczonych, małych żarówek. Znajduje się tam też duże lustro, białe pianino i potężne, kamienne schody. |
MS: I właśnie mając aparat, nie ma problemu. Bo najmniejszy problem to może był w filharmonii, gdzie jest świetna akustyka. Natomiast na przedstawieniach teatralnych to jest niezbędny aparat słuchowy. |
Bohaterka przygląda się zamieszczonemu na ścianie planowi widowni. Ogląda też jeszcze obrazy wystawione na sztalugach. Jeden z nich przedstawia potężne, pokryte śniegiem drzewo wyginające się w łuk. Za nim znajduje się wysoki krzyż, a tło stanowi wieczorne niebo z dobrze widocznym księżycem. |
MS: Jako trener muszę mieć dobry kontakt z zawodnikiem. Dlatego, że inaczej... no, trudno byłoby pracować. Aparat mi to bardzo ułatwia. Myślę, że nie wszyscy nawet zauważyli, że ja mam ten aparat. Bo on jest taki niewidoczny, wewnątrzuszny. Więc jest bardzo dobrze. |
Mirosława Sarna znów siedzi na pomalowanej na zielono ławce w parku i mówi, znajdując się przodem do kamery. Ujęcie zostaje przerwane nagraniem młodych ludzi trenujących bieg na czerwonej bieżni wokół stadionu sportowego. Gdzieś w tle dalej słychać śpiew ptaków z wiosennego parku. |
Energiczna muzyka w tle. |
Bohaterka wchodzi do nowoczesnego Centrum Słuchu Audika. Gabinet jest jasny, przytulny i utrzymany w odcieniach ciepłego beżu oraz bieli. Wypełniają go rośliny doniczkowe i szklane gablotki. Przy ladzie na Mirosławę Sarnę czeka już protetyk słuchu – uśmiechnięta kobieta z jasnymi włosami ubrana w białą, schludną koszulę. Kobiety zaczynają rozmawiać. |
MS: Wizyta w salonie Audika jest bardzo profesjonalna. Znajdując się w salonie, od razu czujemy się bardzo zaopiekowani. Jest postawiona odpowiednia diagnoza, jest odpowiedni dobór aparatów. |
Protetyk słuchu zaprasza bohaterkę do pomieszczenia, w którym odbywają się konsultacje. Mirosława Sarna przymierza tam różne rodzaje aparatów słuchowych i ocenia, który z nich odpowiada jej najbardziej. |
MS: Jestem bardzo zadowolona z tego, że nabyłam aparaty w firmie Audika. Spotkałam się tam z fantastyczną, profesjonalną obsługą i wszystkich, którzy mają niedosłuch, namawiałabym na to, żeby znaleźli w tym miejscu swoje aparaty. |
Bohaterka rozmawia z protetykiem słuchu. Żywo gestykuluje i uśmiecha się. Później kobiety przechodzą do fizycznego badania uszu Mirosławy Sarny, które specjalista delikatnie wykonuje przy pomocy otoskopu. |
MS: O ile chcą żyć pełnią życia i nie być wykluczeni z jakiegoś takiego czynnego życia kulturalnego, społecznego. Ta firma dostarcza wszystko, czego potrzeba ludziom z niedosłuchem. |
Protetyk słuchu przeprowadza kolejne badania, by upewnić się, który aparat słuchowy będzie najlepszy dla pacjentki. Kobiety rozmawiają, specjalista chodzi po pomieszczeniu, a bohaterka sprawdza w ten sposób jakość swojego słyszenia w różnych sytuacjach akustycznych. Po zakończonej konsultacji podają sobie ręce na pożegnanie. |
Spokojna muzyka w tle. |
Gabinet odwiedza dyrektor Audika. Mężczyzna ubrany w ciemny garnitur rozmawia z bohaterką, a w końcu żegna pacjentkę bukietem biało-fioletowych kwiatów, ciepłym uśmiechem i uściśnięciem ręki. |
MS: Życie bez pasji byłoby nudne. Ja myślę, że każdy przynajmniej powinien mieć jedną pasję. |
Mirosława Sarna znów znajduje się na zielonej ławce w parku. Wygląda na bardzo szczęśliwą, gdy podsumowuje swoją opowieść. |
Spokojna muzyka w tle. |
Logotyp Audika na białym tle oraz napis „Film powstał w ramach współpracy barterowej”. |